|
3:3 (2:2) |
|
MKS Mławianka Mława |
|
UKS DRAGON (2001/2002) |
|
Czas spotkania: 80 min.
W upalne sobotnie przedpołudnie juniorzy Dragona rozegrali wyjazdowy mecz piątej kolejki z Mławianką Mława. To trzecie spotkanie obu drużyn na mławskim boisku w ciągu ostatniego roku. Dwa wcześniejsze mecze rozpoczynały się od mocnego uderzenia gospodarzy, którzy szybko obejmowali dwubramkowe prowadzenie, a Dragoni musieli mozolnie odrabiać straty. Za pierwszym razem to się nie udało (1:3). W kolejnym meczu Dragoni doprowadzili do remisu (2:2). Tym razem trzeba było zapobiec podobnemu scenariuszowi, a wiadomo, najlepszą obroną jest atak. Tak też nasza drużyna rozpoczęła to spotkanie. Szybko przejęła inicjatywę i już w pierwszej akcji zagroziła bramce gospodarzy. Po zamieszaniu w polu karnym strzał ze środka pola karnego, zmierzający do siatki, zatrzymał zawodnik Mławianki. Sędzia uznał, że obrona była przypadkowa i nie odgwizdał karnego. Taki obrót sprawy nie zraził Dragonów. Byli stroną przeważającą, a gdy piłkę przejął przeciwnik szybko odbudowywali ustawienie, by zapracować na skuteczny odbiór. W tym czasie dobrze wyglądała gra piłką po całej szerokości boiska. Dobrze asekurowała się nasza defensywa z Krzyśkiem Lisieckim, Michałem Kapełusiem, Bartkiem Marciniakiem i Frankiem Kwietniem w składzie. W 10 minucie dzięki ofiarnej grze w obronie i szybkiemu rozegraniu Marek Żewłakow dograł do Eryka Stawickiego-Górniewicza. Eryk zagrał w tempo do wychodzącego Marcina Malinowskiego a temu zostało do bramki 30 metrów i tylko jeden przeciwnik. Golkiper gospodarzy ruszył ofiarnie z interwencją, a my podziwialiśmy spokój Marcina i jego profesorską podcinkę, by po chwili skakać z radości. 1:0 dla Dragona.
Teraz błędem byłoby cofnięcie się i oddanie inicjatywy gospodarzom. Staramy się go nie popełnć, ale w 14 minucie Mławianka zyskuje rzut rożny. Wrzutka w pole karne, a tam nasi zawodnicy stoją jak wmurowani. Korzysta na tym Hubert Jaworski z Mławianki i pakuje piłkę do siatki. Biorąc po uwagę żar z nieba zimny prysznic był wskazany, ale nie taki. Na szczęście podziałał. W 20 minucie dynamiczna akcja środkiem i lewym skrzydłem. Piłkę na prawej stronie dostał Frank Dzieniecki i w swoim stylu wbiegł w pole karne. Tam zahaczony upadł i sędzia wskazał na wapno. Do piłki podszedł Konrad Szymański i pewnie posłał ją do siatki.
W pozostałym czasie I połowy nasi zawodnicy starali się kontrolować spotkanie, ale w rozegranie wkradała się niedokładność i gra już nie wyglądała tak płynnie jak na początku. W końcówce nasi zawodnicy wyczekiwali już na gwizdek, ale Mławianka pokazała, że gra się do końca. Hubert Jaworski zebrał bezpańska piłkę w środku naszej połowy. Ponownie wykorzystał, że Dragoni zostawili mu miejsce i huknął z 20 metrów. Albert Strama w bramce, interweniując pod słońce, zareagował z opóźnieniem i nie sięgnął piłki spadającej pod poprzeczkę. Gol do szatni na remis. W poprzednich meczach to była domena naszej drużyny. Tym razem role się odwróciły. Trafiła Mławianka.
Drugą połowę obie drużyny zaczęły sennie. W 50 min. trener dokonał w naszej drużynie trzech zmian, wpuszczając na boisko 3 zawodników ofensywnych, ze świeżymi siłami, w tym dotychczas najbardziej bramkostrzelnych. Wbrew odważnym ich zapowiedziom spodziewanego szarpnięcia jednak nie było. Z czasem lekką przewagę zaczęli zyskiwać gospodarze, licząc przede wszystkim na siłę i szybkość swojego kapitana – Przemka Cieślaka. I się nie zawiedli. Po kwadransie II połowy dostał on prostopadłe zagranie. Wyprzedził go Bartek Marciniak i zastawił piłkę ciałem, czekając aż wybiegnie do niej nasz golkiper. Albert pozostał jednak na linii, a nieporozumienie wykorzystał Mławianin. Wyłuskał piłkę i strzelił obok nogi naszego bramkarza. Ten gol podciął skrzydła całej drużynie. Przez 10 minut rozgrywała najsłabszą część spotkania, głównie tracąc piłki w szarpaninie. W 65 minucie po akcji skrzydłem Mławianie wybili piłkę na korner. Piłkę z narożnika ostro dograł Janek Królikowski. W niekontrolowany sposób odbił ją jeden z gospodarzy, trącił jeszcze Kacper Kuczka a dopadł Frank Dzieniecki i nabijając na bramkarza skierował do siatki. Sędzia uznał gola za samobójczego, ale my dopisujemy go Frankowi. W końcówce meczu obie drużyny próbowały przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. U nas pewnie bronił Albert, a w ofensywie w najlepszej okazji znalazł się Frank, ale zdecydował się sam zakończyć akcję strzałem. Na 11 metrze czekał z otwartymi ramionami na dogranie Janek Królikowski, ale się nie doczekał. Strzał Franka był mocny, ale minimalnie niecelny. Jasiu dostał ostatnią szansę zmiany wyniku w meczu. Po faulu przed polem karnym strzelił z wolnego, ale o dwa piętra za wysoko nad bramką. To oznaczało 3:3 i podział punktów .
1.
Albert Strama
2.
Krzysztof Lisiecki
3.
Michał Kapełuś 40"
Norbert Duda
4.
Bartosz Marciniak
5.
Franciszek Kwiecień 73"
Aleksander Trębski
6.
Frank Dzieniecki (1 asysta)
7.
Marcin Malinowski
8.
Tomasz Molik 50"
Jan Królikowski
9.
Konrad Szymański 73"
Paweł Borowski
10.
Marek Żewłakow 50"
Konrad Konior
11.
Eryk Stawicki-Górniewicz (1 asysta)
50"
Kacper Kuczka (1 asysta)