We wtorek 7 czerwca 2011 r. zawodnicy rocznika 2001 po raz ostatni w tym sezonie ligowym wystąpili przed własną publiczności. Na Rudzką zawitały Białe Orły. Rywal trudny i niewygodny. Dość powiedzieć, że w pięciu dotychczasowych spotkaniach tylko raz udało się Dragonom zremisować, a w pozostałych górą byli chłopcy z Białołęki. Ruchliwi, wybiegani, dobrze grając piłką. Późną jesienią przy ujemnych temperaturach zmrozili nas 0:5. To do dziś najdotkliwsza porażka naszej drużyny. Dragoni mieli zatem coś do udowodnienia, a kibice liczyli na walkę i atrakcyjne widowisko. Od początku obie drużyny rozpoczęły bardzo skoncentrowane, podchodząc blisko do przeciwnika. Dużo było gry na małej przestrzeni i bark w bark. Gra była jednak czysta i debiutujący w roli sędziego Michał Sabatowski nie musiał za często robić użytku z gwizdka. Formacja obronna Dragona miała na początku lekkie problemy z odnalezieniem właściwego ustawienia na boisku oraz wyczuciem dystansu we wzajemnym rozegraniu piłki i Białym Orłom dwukrotnie udało się dojść do pozycji strzeleckich. Najpierw jednak kiks, a później świetna interwencja Maćka Grzelaka zapobiegły utracie gola. Panaceum na bolączkę było odsunięcie gry od własnej bramki i po początkowych sytuacjach drużyna zaczęła realizować ten scenariusz. Wszyscy grali z dużym zaangażowaniem, na maksymalnych obrotach, nie odpuszczając ani na centymetr. >>>
A nawet, gdy ktoś na moment zapomniał o grze defensywnej, trener natychmiast o tym przypominał.;) Tytaniczną pracę w obronie oraz w szybkim wyprowadzaniu ataków wykonywali Patryk Parys, Witek Trochonowicz i Sebastian Pedynowski. Najpierw Witek wypuścił Bartka Marciniaka, a ten minimalnie chybił, strzelając wzdłuż bramki. Następnie Sebastian Pedynowski wrzucił Patrykowi na głowę i piłka o centymetry minęła spojenie słupka i poprzeczki. W 4 minucie skutecznym odbiorem na własnej połowie popisał się Paweł Borowski, szybko odegrał piłkę do Patryka, a nasz kapitan wypuścił Bartka lewym skrzydłem. Bartek z dwoma obrońcami na plecach zachował się jak na rasowego napastnika przystało, ściął do środka i nie dał szans bramkarzowi. 1:0!
Białe Orły zaatakowały ze zdwojoną energią, ale zaporę nie do przejścia stanowili Molo i Paweł. Walecznie wspomagał ich też Witek. To on w 7 minucie meczu odebrał piłkę w środku boiska i zgrał na prawo do Sebastiana. Sebek ruszył z piłką jak Usain Bolt na setką na olimpiadzie w Pekinie, zostawiając przeciwników w tyle. Silnie i płasko dograł piłkę w środek, a tam nogę przystawił Bartek i było 2:0.
Nasi chłopcy walczyli nadal z dużym zaangażowaniem. Walczyli i biegali, biegali i walczyli. Aż nasuwało się pytanie, czy wytrzymają kondycyjnie. W obronie podwajali pomocnicy. Jeden jednak nieczysto interweniował wyprostowaną nogą i czujny sędzia podyktował rzut wolny. Piłka wrzucona w pole karne, tam błąd w ustawieniu do krycia i przeciwnicy strzelają kontaktową bramkę.
Nasi zawodnicy próbują się odegrać, ale Bartek będąc sam na sam z bramkarzem zdecydował się na strzał, zamiast podać do wychodzącego na czystą pozycję Sebastiana i piłkę wybronił golkiper Białych Orłów.
W drugiej kwarcie po wyrównanym początku zarysowała się przewaga Dragona. Dawała ją szybka gra piłką do zawodników wychodzących na wolne pole. W odstępie minuty najpierw zagrożenie stworzyli Patryk z Bartkiem, który dalekim przerzutem zagrał do Sebastiana, a za chwilę Kuba Jaroszewski z Patrykiem, który strzelił w słupek. Przez cały czas nasi zawodnicy doskakiwali do przeciwników, od czasu do czasu wymuszając na nich błędy. Po jednej z takich sytuacji Dragoni uzyskali rzut rożny. Ładnie piłkę w pole karne wrzucił Sebastian, a tam akcję zamknął Paweł Borowski, podwyższając na 3:1. Ucierpiał przy tym silnie kopnięty przez interweniującego przeciwnika, ale po paru minutach poza boiskiem doszedł do siebie. W tym czasie dwie kolejne akcje przeprowadzili Sebek z Bartkiem. Najpierw pierwszy dograł do drugiego, ale nie była to czysta sytuacja bramkowa i piłka przez pomocników wróciła aż do obrony, żeby akcję zbudować od tyłu od nowa. Tym razem ciężar gry wziął na siebie Patryk. Świetnie obsłużył Bartka a Bartek ściągnął na siebie dwóch obrońców i odegrał do nadbiegającego Sebastiana. Strzał w długi róg i bramkarz po raz czwarty wyciągnął piłkę z siatki. 4:1.
Do końca kwarty jeszcze obie drużyny miały szanse na zmianę wyniku, ale w najlepszej sytuacji dla Dragona Patryk trafił w poprzeczkę, a w sytuacji dla Białych Orłów w ostatnim momencie piłkę toczącą się do bramki przykrył odważnie interweniujący Kuba Szporka.
W trzeciej kwarcie przewagę zyskały Białe Orły, dysponujące szerszym składem. Grę od bramki próbowali odsuwać Grześ Sabatowski i Dudek, który nieźle panował nad piłką, a nie miał łatwo, grając przeciwko o głowę wyższym zawodnikom z Białołęki. Nawet jeśli udało im się odebrać piłkę i minąć naszych obrońców, świetnymi paradami popisywał się Maciek w bramce. Trzykrotnie wybił piłkę zmierzającą do bramki tuż przy słupku. W drugiej części kwarty potężna bomba Białych Orłów huknęła w poprzeczkę, a tuż przed gwizdkiem na przerwę kolejne silne uderzenie trafiło w słupek i piłka wzdłuż linii bramkowej i końcowej wytoczyła się za boisko.
Początek ostatniej kwarty ponownie należał do Białych Orłów, ale na posterunku był Kuba Szporka w bramce. Zapędy przeciwników powstrzymali Bartek Marciniak wespół z Sebastianem Pedynowski. Bartek absorbował rywali na lewym skrzydle a następnie odgrywał do wbiegającego Sebka. Było to kolejne tego typu zagranie w meczu i po raz kolejny przyniosło powodzenie. Sebastian pociągnął wzdłuż linii bocznej i idealnie obsłużył naszego „Buldoga”. 5:1!
W rewanżu niezłą akcję z kilkukrotną wymianą podań rozegrały Białe Orły, ale ponownie zatrzymał ich dobrze dysponowany Kuba, który ofiarnym wyjściem zażegnał niebezpieczeństwo. Szybkość Białych Orłów sprawiała nieco problemów obrońcom, którzy w tej części gry weszli na boisko. Wkradło się też trochę niepewności i wykorzystali to przeciwnicy. Przechwycili wybicie i pokonali Kubę. 5:2!
Nasi zawodnicy próbowali szybko odpłacić pięknym za nadobne, ale po kolejnym efektownym rajdzie i centrze Sebastiana, Bartkowi zabrakło kilku centymetrów wzrostu by dosięgnąć piłkę głową przez pustą bramką. Obrońcy Dragona zwarli zaś szyki, by już nie popełnić dalszych błędów. Próbowali też, jak kazał trener więcej rozgrywać piłkę. Jedna z akcji zainicjowana przez obrońców, po przeniesieniu na połowę Białych Orłów, zakończyła się rzutem rożnym dla naszej drużyny. Wznowienie tradycyjnie wykonał Sebastian, pięknie dogrywając Bartkowi. Tym razem dodatkowe centymetry nie były potrzebne, by podnieść ręce w geście radości. Strzał głową pod poprzeczkę i mamy 6:2. W końcówce obie drużyny próbowały jeszcze podwyższyć stan swojego konta bramkowego, ale bardzo dobrze zachowali się obaj bramkarze i wynik nie uległ już zmianie
UKS Dragon Bielany – UKS Białe Orły 6:2 (2:1, 2:0, 0:0, 2:1)
Bramki:
1:0 – Bartek Marciniak po prostopadłym podaniu Patryka Parysa,
2:0 – Bartek Marciniak po dośrodkowaniu z prawego skrzydła Sebastiana Pedynowskiego,
2:1 – Białe Orły strzałem głową po rozegraniu rzutu wolnego,
3:1 – Paweł Borowski po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Sebastiana Pedynowskiego,
4:1 – Sebastian Pedynowski po przerzucie na prawą stronę Bartka Marciniaka,
5:1 – Bartek Marciniak wykańcza dwójkową akcję z Sebastianem Pedynowskim,
5:2 – Białe Orły po przechwycie piłki wybijanej przez obrońcę,
6:2 – Bartek Marciniak głową wykańcza dośrodkowanie z rzutu rożnego Sebastiana Pedynowskiego.