- autor: jborowski, 2012-09-12 20:00
-
W środę 12 września 2012 r. drużyna rocznika 2001 rozegrała zaległe spotkanie I kolejki Warszawskiej Ligi Młodzików U-12 z Legionovią Legionowo. W tej lidze nie ma meczów łatwych. Aby zdobyć punkty trzeba zagrać z pełnym zaangażowaniem i podjąć walkę. I Dragoni tę walkę podjęli. W grze prezentowali się lepiej niż w sobotnim meczu z Bugiem. Miejmy zatem nadzieję, że tradycji stanie się zadość i jak w dwóch poprzednich sezonach z kolejki na kolejkę będą prezentować się coraz lepiej. Poprawić można jeszcze wiele. W meczu z Legionovią wystarczyłoby trochę więcej spokoju w wyprowadzaniu piłki z własnej połowy i przy wykończeniu akcji. Podobnie prezentowali się goście. Dzięki temu spotkanie od pierwszej do ostatniej minuty trzymało w napięciu. Gra błyskawicznie przenosiła się spod jednej bramki pod drugą. Obie drużyny stoworzyły ciekawe widowisko, zakończone sprawiedliwym remisem 1:1. Akcji podbramkowych było znacznie więcej, toteż każda z drużyn może mieć niedosyt, bo mogła pokusić się o decydujące trafienie. Szkoda, że do poziomu graczy nie dostosował się sędzia, który raz po raz podejmował niezrozumiałe decyzje, wprowadzające niepotrzebną nerwowość. >>>
Spotkanie od mocniejszego uderzenia rozpoczęli goście. Już w 4 minucie objęli prowadzenie po strzale bezpośrednio z rzutu rożnego. Nasz zawodnik stojący przy bliższym słupku i bramkarz przepuścili piłkę, ta odbiła się od dalszego słupka i potoczyła wzdłuż linii bramkowej. Artur wybił ją w pole i do tej pory sędzia nie reagował. Dopiero po chwili (zapewne po przeliczeniu trajektorii poruszania się piłki zgodnie z prawami fizyki "kąt odbicia = kąt padania" ;) doszedł do wniosku, że piłka przekroczyła linię bramkową i wskazał na środek boiska. Trzeba była zatem odrabiać straty. Legionovia nie myślała pasować i dążyła do podwyższenia prowadzenia. Nasi zawodnicy przeciwstawiali się im z maksymalnym zaangażowaniem, choć czasami było gorąco. Szczególnie gdy zawodnicy gości dostawali nieoczekiwane prezenty od Dragonów. To o tyle dziwne, że tego dnia urodziny nie miała cała drużyna Legionovii a tylko Daniel Pietraszkiewicz, znany naszym zawodnikom ze wspólnej gry w drużynie Mazowsza w ogólnopolskich finałach Turnieju z podwórka na stadion o Puchar Tymbarku. (Wszystkiego najlepszego!!). Żadna ze straconych piłek nie znalazła na szczęście drogi do naszej bramki. Nasi zawodnicy w rewanżu także kilkakrotnie wyprowadzali akcje, które kończyli strzałami, ale znakomicie reagował bramkarz gości. Wreszcie po odbiorze w środku pola, lewym skrzydłem pociągnął Adrian Majda, podał do Sebastiana Pedynowskiego, a ten umieścił piłkę w siatce. Po wyrówaniu tempo gry nadal było wysokie. Obie drużyny zawężały pole gry, ale sędzia być może myślał że jest na meczu Orlików, bo nie dostrzegał ewidentnych spalonych. Dla muru też odliczał 5 metrów zamiast 7. Jak się w końcu połapał, to zdarzało mu się odgwizdać offsajdy po zagraniach do tyłu drużyny broniącej. Puszczał za to nakładki, czy samobsługowe zagranie naszego zawodnika, który wrzucił piłkę z autu, a gdy nikt się nią nie zainteresował to sam ją zagarnął. Mówiąc dyplomatycznie: Sędzia nie miał najlepszego dnia.
Drugą połowę rozpoczęła od ataków Legionovia. Z czasem inicjatywę przejęła nasza drużyna. Bliscy zmiany rezultatu byli Adrian Majda, strzelający głową po rzucie wolnym, Patryk Parys po rajdzie Sebastiana do linii końcowej i dobrym dośrodkowaniu oraz Bartek Marciniak po prostopadłej piłce z głębi pola. Wynik do końca meczu nie uległ już jednak zmianie. Wraz z końcowym gwizdkiem pojawiły się rzęsiste opady deszczu. To zapewne w zastępstwie rzęsistych oklasków, które nalezały się obu drużynom za ambicję, wolę walki i emocje którymi nas uraczyli. Dziękujemy. :)
UKS Dragon Bielany - KS Legionovia Legionowo 1:1 (1:1)
Bramki:
4' 0:1 Kuna Krawczyk z rzutu rożnegp
24' 1:1 Sebastian Pedynowski - as. Adrian Majda