Ostatnia kolejka 14 | |||
| |||
| |||
| |||
|
Juniorzy » Wojewódzka Liga Juniorów | ||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
|
|
Inne strony
UKS Dragon
zapraszamy do oglądania
i komentowania pod adresem:
http://dragon2004.futbolowo.pl
Facebook --> kliknij zakładkę obok
na lewym marginesie
Po pierwszym meczu Młodych Dragonów na forum rozgorzała zabarwiona emocjami dyskusja na temat ich występu i wyniku, który osiągnęli. W nawiązaniu do tej dyskusji warto sięgnąć do artykułu A. Fedorowicz i M. Rachid-Chehab "Przegraj, żeby wygrać", który ukazał się w ostatnim dwumiesięczniku "Coaching". Oto dwa fragmenty:
"Warto popełniać błędy, bo na nich uczymy się najłatwiej - przekonują psycholodzy. Strach przed pomyłką blokuje kreatywność, demobilizuje i wpędza w pułapkę perfekcjonizmu."
"Sport jest (...) dziedziną, w której porażkę wyjątkowo trudno docenić. "Paradoksalnie zaś to zbyt łatwy sukces może być, szczególnie dla poczatkujących, raczej przekleństwem niż błogosławieństwem" - mówi Tomasz Polański, trener specjalizujący się w pracy z dziećmi i młodzieżą. Według niego, większość dzieci zaczynających przygodę ze sportem ma w sobie potencjał mistrza olimpijskiego, ale to właśnie staje się zgubą. "Talenciakom" wszystko przychodzi łatwo. Zbyt łatwo. Nie doceniają więc swoich sukcesów, szybko spoczywają na laurach, bardziej wierzą w talent niż ciężką pracę" - wylicza. "Tymczasem te dzieci które zaczynają z niższego poziomu bardziej się starają. Uczą się na swoich błędach i ostatecznie osiągają lepsze wyniki" - nie ma wątpliwości Polański. Potwierdza to Alina Tugend, autora bestsellera "Better by Mistake": "Czasem człowiek wygrywa, czasem się uczy. Większość wygranych niczego nas nie uczy, co gorsza, utwierdza nas w przekonaniu, że tak jak jest - jest najlepiej".
I jeszcze jeden fragment dla tych, co wrócili z Chorzowa:
"Robert Korzeniowski, chodziarz, wielokrotny mistrz olimpijski, największe sukcesy odnosił po tym, jak..."
Dokończenie oraz skan całego artykułu w rozwinięciu >>>
"... na igrzyskach w Barcelonie został zdyskwalifikowany kilkaset metrów przed metą. Ocenia się, że szedł wówczas po srebrny medal. Komentatorzy sportowi podkreślają często, że wtedy tak się zawziął, że porażkę tę - notabene mocno kontrowersyjną - postanowił przekuć w sukces.
Cztery lata później w Atlancie nikt nie miał wątpliwości, że należy mu się złoto.
Sam chodziarz przyznaje, że jego zwycięstwa zbudowane są na przegranej, ale zupełnie innej niż ta, która zapisała się w sportowych annałach. Był rok 1984, Korzeniowski zakwalifikował się na spartakiadę w Poznaniu. Początkową euforię szybko jednak ostudził wynik. Sportowiec tak wspomina ten moment w wywiadzie rzece. "Moja droga do mistrzostwa": "To pierwszy i jedyny raz, kiedy byłem na mecie ostatni. Wtedy nie byłem przygotowany do takiego startu. Dopiero po tej poznańskiej klęsce zacząłem się przygotowywać do sezonu jak normalny lekkoatleta. (...)". Rok po porażce w Poznaniu Korzeniowski zdobył mistrzostwo Polski juniorów."
Całość można przeczytać >>tutaj<<
Przyjemnej lektury.
Jarku. Zręcznie napisany i pouczający dla wszystkich artykuł. Dzięki.
Artykuł wartościowy dla trenerów.Wniosek konsekwentnie realizować swoją filozofię szkolenia nie bać się porażek,nie upraszczać sposobu gry dla dorażnych sukcesów i nie przekazywać złych emocji zawodnikom podczas meczu.Obiecuje że zastosuję się do tego już w najbliższym spotkaniu.
No chyba że mnie bardzo wkurzą.
Trenerze spokój nie wkurzaj sie realizuj konsekwentnie zamierzenia a cel będzie na celowniku
Wiem,tylko żartowałem.
Najbliższa kolejka 15 |
|
dzisiaj: 71, wczoraj: 236
ogółem: 3 240 005
statystyki szczegółowe